poniedziałek, 20 października 2014

Wokół dzieci

W pewnym miasteczku rządziła królowa. Uwielbiała się śmiać, bawić. W ludziach ceniła sobie szczerość i bezinteresowną miłość. Pomyśleć mógłby ktoś, że była osobą o bardzo dobrym serduszku. Niestety, miała jedną wielką wadę. Nie lubiła dzieci. Tak jak lubiła się śmiać, tak śmiech dzieci ją drażnił. Tak jak lubiła się bawić, tak denerwowały ją bawiące się dzieci. Pewnego razu, gdy zbudziły ją pełne radości pokrzykiwania dzieci na królewskim dziedzińcu wydała wstrząsający dekret! DZIECI MAJĄ ZNIKNĄC Z JEJ KRÓLESTWA!
Rodzice byli przerażeni, nie wyobrażali sobie życia bez swoich pociech. Postanowili dzieci nie wypuszczać z domów, póki królowa nie cofnie swego absurdalnego rozkazu.
Minęło kilka dni. Królowa, która uwielbiała się śmiać- nie miała powodów do śmiechu, nikt nie chciał się z nią śmiać. Nikt nie chciał się z nią bawić. W dworze zagościł fałsz, którego nienawidziła. Bezinteresowna miłość też zanikła…Królowa zaczęła się coraz gorzej czuć. Chodziła smutne i przygaszona. Najstarszy doradca, zapytany o powód cierpienia królowej, odpowiedział jej:
-Królowo, śmiech zanikł, bo nie śmieją się dzieci. Nie ma zabawy, bo ulice nie są wypełnione bawiącymi się dziećmi. Dzieci to jedyne istoty, które są szczere i obdarzają drugich bezinteresowną miłością. Tego wszystkiego zabrakło, gdy zabroniłaś dzieciom mieszkać w Twoim mieście.
Królowa całą noc zastanawiała się nad słowami doradcy. Dotarło do niej, że jej niechęć do dzieci była niepotrzebna. To dzieci dawały jej wszystko, co potrzebowała- śmiech, radość, zabawę, szczerość i miłość.
-Dzieci muszą wrócić do królestwa!- postanowiła.
Tak też się stało. Miasteczko świętowało trzy dni zmianę decyzji królowej. Bo przecież ŚWIAT SIĘ KRĘCI WOKÓŁ DZIECI!

piątek, 10 października 2014

Przyjaźń nie liczy pieniędzy

W malutkiej ubogiej chatce żyła sobie mała dziewczynka- Krysia. Mieszkała z mamą i braciszkiem. Dnie spędzała na wesołej zabawie z braciszkiem i przyjaciółkami. Mimo, że nie była bogata i nie miała pięknych ubrań była bardzo szczęśliwa, bo miała wspaniałe koleżanki. Pewnego razu przez wioskę przejeżdżał król. spotkał mamę naszej Krysi i zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia, oczywiście z wzajemnością. Wkrótce odbył się ślub, trzydniowe wesele i mała Krysia z mamą i braciszkiem wprowadziły się do pałacu. Dziewczynka otrzymała piękne stroje, cudowne zabawki oraz swoją własną pokojówkę. Bieda stała się tylko przykrym wspomnieniem. Dziewczynka radośnie spacerowała po wielkim pałacu i po dworskim parku. Pewnego razu odwiedziły ją dawne przyjaciółki. Gdy pokojówka przyszła powiadomić dziewczynkę o wizycie, Krysia nakazała jej skłamać, że wyszła.
-Przecież księżniczka nie może się bawić z biednymi dziewczynkami- stwierdziła.
Sytuacja powtórzyła się kilka razy i dawne przyjaciółki przestały odwiedzać Krysię. Bardzo im było przykro, jednak nie chciały się narzucać. W tym czasie ksieżniczka zaprzyjaźniła się z księżniczkami z sąsiednich księstw. To z nimi się bawiła.
Mijały miesiące, zmieniały się pory roku i księstwo okrył biały puch. Księżniczka przemarzła na spacerze i zachorowała. Gdy leżała z gorączką było jej bardzo smutno, bo żadna z nowych przyjaciółek nie odwiedziła jej, nawet nie zatelefonowała z pytaniem o jej zdrowie. Płakała cichutko w podusię, gdy usłyszała pukanie. to dawne przyjaciółki dowiedziały się o jej chorobie i postanowiły ją odwiedzić. Ach, jaką radość sprawiły Krysi, która oblała się rumieńcem na wspomnienie swojego postępowania. Gorąco przeprosiła przyjaciółki...
Bo, Kochani moi, prawdziwa przyjaźń nie patrzy na status materialny. Krysia zapomniała o tym. Dopiero choroba uświadomiła jej, na kogo może liczyć, kto może być jej przyjacielem.
Źródło

czwartek, 9 października 2014

Przyjaźń...

Na kwiecistej łące żyło mnóstwo owadów. Były mrówki, ważki, żuczki, pszczółki. Owady te przyjaźniły się ze sobą, jednak tak się jakoś utarło, że tylko we własnym stadzie- pszczółki z pszczółkami, ważki z ważkami, żuczki z żuczkami a mrówki z mrówkami. Wszelkie odstępstwa były krytykowane.
Pewnego dnia pszczółka Lusia spacerując po łączce spotkała żuczka Leszka, zaplątanego w pajęczyną  biedak mocował się z całych sił, by uwolnić się z pajęczych sideł. Lusi zrobiło się żal Leszka i pomogła żuczkowi. Leszek był bardzo wdzięczny wybawicielce i z chęcią przyjął jej zaproszenie na wspólny spacer po łące. Świetnie się razem bawili, skacząc z kwiatka na kwiatek, z listka na listek. Inni mieszkańcy łąki z zadziwieniem patrzyli na tę parę i szeptali między sobą, jak to możliwe. Lusia i Leszek nic sobie nie robili z pełnych potępienia i zgrozy spojrzeń. Wszakże byli tylko dziećmi i nie rozumieli ustaleń dorosłych. Było im tylko przykro, gdy pszczółki naśmiewały się z Leszka, a żuczki z Lusi. Nie wiedzieli o co chodzi, nie widzieli żadnej różnicy między sobą, wszakże tak dobrze się bawili razem. Przecież najmłodsi nie patrzą oczami, lecz sercem. Nie jest dla nich ważny wygląd, lecz to, jakim jest się człowiekiem.
Przyjaźń Lusi i Leszka trwała wiele lat. Za ich przykładem więcej owadów zawierało mieszane przyjaźnie. Bo nie jest ważna rasa, kolor skóry czy światopogląd. Ważne jest to, by mieć dobre serce.